Raura - Because opposites attract...
On i Ona - Wcale nie muszą być tacy sami...
niedziela, 23 lutego 2014
sobota, 1 lutego 2014
piątek, 31 stycznia 2014
Chapter 1 - Unsuccessful Day & Fatal Late
Zaczynał się właśnie zwyczajny dzień w Long Beach. Wrednym dźwiękiem zadzwonił dzwonek budzika. Z oporem pewien blondyn właśnie wstawał do pracy(którą i tak w większości olewał). Powoli usiadł na łóżku i otarł oczy. Wstał idąc w kierunku kuchni. Zaparzył wodę na kawę i znów usiadł na łóżku. Jego blond czupryna była całkiem rozczochrana. Po chwili zadzwonił telefon nadal zaspanego gościa.
-Halo?-spytał jakby nadal spał.
-Ross! Gdzie Cię wywiało?! Jest już 10 na 8 miałeś do pracy!!-wydarł się jakiś gruby głos.
-Pech...-powiedział cicho tak jak i szybko po czym rozłączył się i położył głowę na poduszce. Po piętnastu minutach podniósł się i zrozumiał sytuację sprzed kwadransa. Od razu wiedział, że lepiej tam nie wracać.
-Super...-pomyślał.- Nie nadaję się do żadnej pracy.
Wypił kawę jeszcze śpiący, z piżamy przebrał się w ciemne rzeczy. Usiadł jeszcze na łóżku, po chwili wyszedł z domu. Stanął przed drzwiami nawet ich nie zamykając. Spojrzał jeszcze na Spokojny Ocen (dosłownie fale poruszały się tak lekko, że woda wręcz stałą w miejscu). Z oddali jedynie było słychać uspokajający szum fal. Ruszył w stronę małego miasteczka. Już od rana na plaży kawałek dalej były tłumy. Grupka dziewczyn spojrzała w jego stronę chichocząc. On spojrzał tylko kontem oka na nie w kroku po czym spojrzał znów przed siebie idąc w przód. Po 20 minutach gdy było już w pół do 11 był w małym miasteczku. Z daleka pomachał do niego jakaś dziewczyna.
-Ross!-krzyknęła biegnąc do niego. Miała brązowe włosy wpadające w czerwony. Na głowie czarną bandamkę i dżinsowe, podziurawione spodenki i kremową koszulkę w której było widać ramiona i zielony stanik od stroju kąpielowego.
-Hej-powiedziała gdy stała obok niego witając go misiaczkiem ^^
-Siema Ari. Widziałaś dziś Calum'a? - spytał bez humoru.
-Nie. Co się stało? - spytała troskliwie
-Nic. Znowu mnie wylali z pracy...
-Oj kochany... Nie umiesz pracować...
-Wiem. Chodź, poszukamy Calum'a. Muszę z nim pogadać.
-OKi.-powiedziała i ruszyła a Ross za nią.
Szli przez małe miasteczko spacerując przez każdy jego kąt- od wyremontowanych po stary sypiący się tynk. W miasteczku mieściło się 5 sklepów, 2 kioski i park oraz budynki. Byli wszędzie nawet pod domem rudego. Postanowili odpuścić i pójść na plażę naprzeciw domu blondyna. Miał tam dużą palmę która pozostawiała dużą plamę cienia. Nie, nie rodziła ona kokosów =). Ross usiadł na leżaku a Ariana obok niego. Tylko przy przyjaciołach był "normalny". Czyli przy Calum'ie i Ari. Nie lubił Avan'a w porównaniu do innych. Wiedział, że próbuje on poderwać Arianę która na szczęście jest nieprzystępna... Nie chciałby żaby coś lub ktoś zaburzył ich relację. Kiedyś Ross nie był wredny i nigdy nie myślał żeby choć dotknąć alkohol ale niestety spotkał się kiedyś z nieprzyjemną sytuacją która na zawsze zmieniła jego życie. Od tamtej pory nie kocha i nie jest wesoły. Nie ma uczuć. Może jedno. Czuje szczęście przy Calum'ie i Arianie. Nie chce by cokolwiek się zmieniało.
Teraz może polećmy trooszkę niżej - do Kalifornii Dolnej. W małym mieszkaniu w mieście mieszka Laura Marano. Śpiewała od małego i zawsze marzyła o karierze. Całe życie starała się właśnie oto. Nigdy jej się nie udawało. Wystarczył jednak jeden filmik na internet i cały świat ją pokochał. Została wysłana razem ze swoimi utalentowanymi przyjaciółkami i Raini(XD) do Hollywood.
-Lauura-budziła ją mama- Wstawaj bo spóźnisz się na busa.
-Tak. Okej-powiedziała. Wstała szybko ubrała się i uczesała. Umyła zęby i inne rzeczy. Wyrobiła się w pół godziny. Szybko sprawdziła czy ma wszystkie rzeczy. Pożegnała się z rodziną i ruszyła w stronę przystanku.
-Jejku chyba nie zdążę.- wymamrotała pod nosem. Laura gdy tylko weszła na przystanek zauważyła, że jest pusty.
-O nie! Spóźniłam się. Jak ja teraz dojadę do Hollywood?-przestraszyła się.-Dziś mam przesłuchanie do serialu. - Nagle podjechał rozwalony autobus z napisem "Holyywodd" pisakiem.- Ech...- westchnęła po czym wsiadła do busa. Usiadła przy oknie na końcu. Jechała kilka godzin. Autobus był powolny. Kiedy Laura wyjechała z Kanady patrzyła na śliczny widok oceanu spokojnego. Autobus zaczął dojeżdzać. Najpierw musiał minąć Long Beach. Wiechał na nierówne trasy miasta. Jechał on na drodze jednokierunkowej. Po lewej i prawej był głęboki rów i drzewa. Nagle autobus wpadł w poślizg. Całkiem wpadł do rowu. Połowa się zgniotła połowa zakrzywiła. Na Laurze spoczywał ciężki fotel.
-Halo?-spytał jakby nadal spał.
-Ross! Gdzie Cię wywiało?! Jest już 10 na 8 miałeś do pracy!!-wydarł się jakiś gruby głos.
-Pech...-powiedział cicho tak jak i szybko po czym rozłączył się i położył głowę na poduszce. Po piętnastu minutach podniósł się i zrozumiał sytuację sprzed kwadransa. Od razu wiedział, że lepiej tam nie wracać.
-Super...-pomyślał.- Nie nadaję się do żadnej pracy.
Wypił kawę jeszcze śpiący, z piżamy przebrał się w ciemne rzeczy. Usiadł jeszcze na łóżku, po chwili wyszedł z domu. Stanął przed drzwiami nawet ich nie zamykając. Spojrzał jeszcze na Spokojny Ocen (dosłownie fale poruszały się tak lekko, że woda wręcz stałą w miejscu). Z oddali jedynie było słychać uspokajający szum fal. Ruszył w stronę małego miasteczka. Już od rana na plaży kawałek dalej były tłumy. Grupka dziewczyn spojrzała w jego stronę chichocząc. On spojrzał tylko kontem oka na nie w kroku po czym spojrzał znów przed siebie idąc w przód. Po 20 minutach gdy było już w pół do 11 był w małym miasteczku. Z daleka pomachał do niego jakaś dziewczyna.
-Ross!-krzyknęła biegnąc do niego. Miała brązowe włosy wpadające w czerwony. Na głowie czarną bandamkę i dżinsowe, podziurawione spodenki i kremową koszulkę w której było widać ramiona i zielony stanik od stroju kąpielowego.
-Hej-powiedziała gdy stała obok niego witając go misiaczkiem ^^
-Siema Ari. Widziałaś dziś Calum'a? - spytał bez humoru.
-Nie. Co się stało? - spytała troskliwie
-Nic. Znowu mnie wylali z pracy...
-Oj kochany... Nie umiesz pracować...
-Wiem. Chodź, poszukamy Calum'a. Muszę z nim pogadać.
-OKi.-powiedziała i ruszyła a Ross za nią.
Szli przez małe miasteczko spacerując przez każdy jego kąt- od wyremontowanych po stary sypiący się tynk. W miasteczku mieściło się 5 sklepów, 2 kioski i park oraz budynki. Byli wszędzie nawet pod domem rudego. Postanowili odpuścić i pójść na plażę naprzeciw domu blondyna. Miał tam dużą palmę która pozostawiała dużą plamę cienia. Nie, nie rodziła ona kokosów =). Ross usiadł na leżaku a Ariana obok niego. Tylko przy przyjaciołach był "normalny". Czyli przy Calum'ie i Ari. Nie lubił Avan'a w porównaniu do innych. Wiedział, że próbuje on poderwać Arianę która na szczęście jest nieprzystępna... Nie chciałby żaby coś lub ktoś zaburzył ich relację. Kiedyś Ross nie był wredny i nigdy nie myślał żeby choć dotknąć alkohol ale niestety spotkał się kiedyś z nieprzyjemną sytuacją która na zawsze zmieniła jego życie. Od tamtej pory nie kocha i nie jest wesoły. Nie ma uczuć. Może jedno. Czuje szczęście przy Calum'ie i Arianie. Nie chce by cokolwiek się zmieniało.
Teraz może polećmy trooszkę niżej - do Kalifornii Dolnej. W małym mieszkaniu w mieście mieszka Laura Marano. Śpiewała od małego i zawsze marzyła o karierze. Całe życie starała się właśnie oto. Nigdy jej się nie udawało. Wystarczył jednak jeden filmik na internet i cały świat ją pokochał. Została wysłana razem ze swoimi utalentowanymi przyjaciółkami i Raini(XD) do Hollywood.
-Lauura-budziła ją mama- Wstawaj bo spóźnisz się na busa.
-Tak. Okej-powiedziała. Wstała szybko ubrała się i uczesała. Umyła zęby i inne rzeczy. Wyrobiła się w pół godziny. Szybko sprawdziła czy ma wszystkie rzeczy. Pożegnała się z rodziną i ruszyła w stronę przystanku.
-Jejku chyba nie zdążę.- wymamrotała pod nosem. Laura gdy tylko weszła na przystanek zauważyła, że jest pusty.
-O nie! Spóźniłam się. Jak ja teraz dojadę do Hollywood?-przestraszyła się.-Dziś mam przesłuchanie do serialu. - Nagle podjechał rozwalony autobus z napisem "Holyywodd" pisakiem.- Ech...- westchnęła po czym wsiadła do busa. Usiadła przy oknie na końcu. Jechała kilka godzin. Autobus był powolny. Kiedy Laura wyjechała z Kanady patrzyła na śliczny widok oceanu spokojnego. Autobus zaczął dojeżdzać. Najpierw musiał minąć Long Beach. Wiechał na nierówne trasy miasta. Jechał on na drodze jednokierunkowej. Po lewej i prawej był głęboki rów i drzewa. Nagle autobus wpadł w poślizg. Całkiem wpadł do rowu. Połowa się zgniotła połowa zakrzywiła. Na Laurze spoczywał ciężki fotel.
sobota, 25 stycznia 2014
Prolog
On - Blondyn bez jakiejś specjalnej przyszłości. Jest jak każdy, jak koleś z przystanku. Często chodzi na imprezy. Mieszka tuż obok Los Angeles w malutkim domku jednorodzinnym w Long Beach. Na życie zarabia w małej budce w parku. Niewiele osób tam przychodzi. Dostaje 500 $ na tydzień. Wystarcza na opłatę domku, jedzenie i alkohol...
Ona - Dziewczyna z przyszłością. Jest bardzo utalentowana. W wieku 15 lat zrobiła karierę a od niedawna została pokochana przez świat. Laura miała niezwykły talent i piękny głos. Dlatego wysłano ją do Hollywood. Jednak w drodze do miasta zdarzył się wypadek. Jaki ? Jakim cudem się spotkają ? Jakie relacje według siebie będą między nimi ? Jak potoczy się ich historia ?
Ona - Dziewczyna z przyszłością. Jest bardzo utalentowana. W wieku 15 lat zrobiła karierę a od niedawna została pokochana przez świat. Laura miała niezwykły talent i piękny głos. Dlatego wysłano ją do Hollywood. Jednak w drodze do miasta zdarzył się wypadek. Jaki ? Jakim cudem się spotkają ? Jakie relacje według siebie będą między nimi ? Jak potoczy się ich historia ?
czwartek, 23 stycznia 2014
Witajcie
Witajcie oto mój nowy blog Raura. Mam nowy pomysł i nie wiem czy w ogóle prolog będzie potrzebny. Jeśli ktoś chce może ze mną pracować ale nie musi. Mam nadzieję, że moje pomysły będą Wam się podobały.
Caro
Caro
Subskrybuj:
Posty (Atom)